Idea minimalizmu fascynowała mnie już od dawna. Ludzie mieszkający w mikrodomach o powierzchni 20m2, posiadający absolutnie wszystko co jest im potrzebne do szczęścia, którzy cały swój dobytek, bez trudu pomieścili by w jednej dużej walizce. Czy ludzie, którzy nie mają swojego stałego adresu zamieszkania, a dzięki temu, że wszystko co mają mogą pomieścić do jednej dużej walizki, stają się obywatelami świata. Fascynujące, dla mnie jednak zbyt ekstremalne, by móc tak żyć.
Jednak książka Reginy Wong, uświadomiła mnie, że minimalizm dla każdego człowieka będzie oznaczał coś zupełnie innego. Tu nie chodzi o wykraczanie poza swoją własną strefę komfortu i wyzbywanie się coraz to większej ilości rzeczy materialnych i udowadnianie sobie i innym, że da się tak żyć. Chodzi bardziej o znalezienie złotego środka. Zachowaniu tego co przynosi nam szczęście, wartość, cel i wolność, a pozbyciu się zbędnej reszty. I nie chodzi tu tylko o rzeczy materialne jak ubrania, czy papiery, ale także niematerialne, takie jak: toksyczne związki, uczucie niepokoju i napięcia, czy nieproduktywne nawyki. Skupianie się na tym, bez czego nie możemy żyć, a nie myślenie o tym czego jeszcze możemy się pozbyć. Bycie świadomym i uważnym, tego co nas otacza, tak by życie stało się bardziej celowe, przemyślane i intensywne.
Książkę tą kupiłam przypadkiem. Polowałam na książki kulinarne, a że w księgarni była akurat promocja i za dobraną drugą książkę, mogłam zapłacić połowę mniej, bez wahania poddałam się tej zręcznej manipulacji marketingowej. Choć przyznam, że kupowanie książki o minimalizmie, pod wpływem impulsu, spowodowanego promocją, wydawało mi się mało racjonalne.
Format książki jest mały, a ilość stron nie przekracza 200, dlatego jeśli najdzie Was nagła chęć na uwolnienie przestrzeni, spokojnie przeczytacie ją w jeden wieczór.
Autorka pisze książkę bazując na własnych doświadczeniach, opowiada o swojej karierze korporacyjnej i życiu dla sukcesu i konsumpcji, które jednak nie dawało jej ani radości ani spełnienia. Receptę na szczęście odnalazła w minimalizie. Regina pisze: “Zdałam sobie sprawę, że ustalając właściwe priorytety, dokonując innych, lepszych wyborów i żyjąc minimalistycznie, zyskam więcej wolności, świadomości, spełnienia i intensywności. Teraz mam więcej, mając mniej. Jeśli więcej nie daje odpowiedzi na nurtujące cię pytania, spróbuj mniej i zobacz, dokąd cię to zaprowadzi.”
Autorka prowadzi nas za rękę, przybliżając nam ideę miminalizmu, ucząc nas jak oczyścić swoją przestrzeń, jak zacząć żyć świadomie, pielęgnować wdzięczność, uzyskać wolność finansową i nadać swemu życiu większy sens.
Kiedy kupiłam tą książkę nie bardzo wiedziałam czego się po niej spodziewać. Myślałam, że autorka, będzie przekonywać do sprzątania, wyrzucania nie potrzebnych przedmiotów i życia z minimalną ilością rzeczy materialnych. Jestem pozytywnie zaskoczona, że tak dużo stron jest poświęconych sferze emocjonalnej.
Książkę polecam Wam z całego serca, choć nie jest też tak, że z wszystkim zgadzam się w 100 procentach.
Na pewno nie podoba mi się idea wyrzucania starych przedmiotów, tak, żeby na ich miejsce kupić nowe “minimalistyczne”. Warto spróbować sprzedać, lub oddać nie potrzebne nam rzeczy, tak, żeby mogły otrzymać drugie życie. Choć zdecydowanie jest to o wiele bardziej czasochłonne niż wyrzucenie ich po prostu na śmieci, warto spróbować:
- Ubrania, które nie są zniszczone, a z jakiś względów nie będziemy już ich nosić można oddać np. za pośrednictwem: www.ubraniadooddania. Ubrania pakujemy w worek, wybieramy akcję charytatywną którą chcemy wesprzeć, kurierowi przekazujemy przygotowane worki, a złotówki zasilają konto wybranej przez nas akcji.
- Książki które już przeczytaliśmy i nie będziemy do nich wracać możemy sprzedać za pośrednictwem portalu www.skupszop.pl. U mnie znalazło się sporo takich książek i choć zysk był niewielki to fajne jest to, że ktoś będzie mógł z tych książek jeszcze skorzystać, a na śmietniku czekał by je zdecydowanie gorszy los.
- Niepotrzebne przedmioty można też oddać sklepom charytatywnym, czy fundacjom, oczywiście, jeśli takich przedmiotów potrzebują.
- Można też spróbować sprzedać niepotrzebne nam przedmioty na allegro, czy na wyprzedażach garażowych.
Mam również wrażenie, że wiele informacji jest powtarzanych w książce wielokrotnie, choć może jest to celowym zabiegiem autorki.
Brakuje mi również odpowiedzi na pytanie, jak być minimalistą mając dzieci? Choć każdego dnia staram się uświadamiać swoim dzieciom, że nie muszą mieć każdej najnowszej zabawki reklamowanej w telewizji, wspólnie wybieramy zabawki, które mają również cel edukacyjny, jak: klocki, puzzle, książki, to mimo to toniemy w zabawkach i niepotrzebnych przedmiotach. Każde Mikołajki, Dzień Kobiet, itd, w przedszkolu, to nowa pierdołka, prezenty na imieniny, urodziny i inne okazje, moje córki zasypują mnie uroczymi laurkami i rysunkami, które zawsze chwytają mnie za serce, ale jak tak dalej pójdzie, wkrótce będziemy musieli wynająć pod nie garaż.
Hej, a może jest już jakaś publikacja na ten temat? Jak być minimalistą mając dzieci.
W każdym bądź razie, jeśli choć trochę zainteresowałam Was ideą minimalizmu, to książka Reginy Wong “Uwolnij przestrzeń” będzie dla Was fajnym wstępem w ten świat. Książkę możecie kupić tutaj.
Koniecznie dajcie mi znać, jak Wam się podobała ta książka i jaka jest Wasza opinia na temat minimalizmu.
Dodaj komentarz