Uwielbiam ten czas kiedy wszystko wokół zaczyna nabierać koloru. Intensywnie żółte forsycje sprawiają, że przestrzenie miejskie stają się dużo przyjemniejsze. Zupełnie nie dawno, od jednej z moich czytelniczek, dowiedziałam się, że forsycje mogą nie tylko cieszyć oko, ale i kubki smakowe.
Tak! Forsycje są jadalne. Można je jeść prosto z krzaczka, dodać do kolorowych sałatek, lub przygotować z nich napar.
Świeżą forsycję w smaku określiłabym jako”trawiastą”. Ale już napar przygotowany z jej udziałem jest doskonały.
Po za tym nie tylko o smak tu chodzi. Forsycja jest świetnym źródłem rutyny. Więc na poprawę odporności będzie jak znalazł.
Pamiętajcie by zbierać ją z dala od ulic. Zazwyczaj parzę sobie forsycję na działce u moich rodziców. W tym roku nazbierałam jej więcej i ususzyłam, żeby móc cieszyć się jej smakiem i naturalnie wspierać odporność, również zimą.
Forsycję do ususzenia, najlepiej zbierać w słoneczny suchy dzień. Cienką warstwę forsycji rozłożyć na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, Suszyć 40 stopniach w piekarniku. Ususzoną forsycję przełożyć do szczelnego słoika i trzymać w suchym zaciemnionym miejscu.
- Napar ze świeżej forsycji:
- Garść forsycji
- woda w temperaturze 80 stopni
- Garść forsycji zalać wodą w temperaturze około 80 stopni i zaparzyć pod przykryciem
Dodaj komentarz