Uwielbiamy rozpieszczać nasze dzieci, ale nie chcemy dawać im słodkości, które są kaloryczne, pozbawione jakichkolwiek wartości odżywczych a w dodatku są naszprycowane chemią. Przynajmniej ja nie chcę! Tak, jestem tą złą matką, która dziecku nawet cukierka nie da. Moja starsza Róża niedawno poznała smak lepkiego lizaka i jak na tacy widziałam jaki wpływ na dzieci ma cukier na patyku. Dlatego dwoję się i troję w kuchni, żeby móc rozpieszczać moje małe stwory i dać im słodkości które im nie zaszkodzą a jeszcze dodatkowo odżywią! Te ciastka cudem zostały sfotografowane, tak na szybko na papierze do pieczenia, bo ich żywot nie był zbyt długi, co chyba dobrze o nich świadczy. Są pyszne i zdrowe! Ja jako mama jestem szczęśliwa, że mogłam porozpieszczać swoje dzieci, a one są szczęśliwe bo dostały pełnoprawny deser. Te ciastka z czekoladą rządzą!
- 1 i ½ szklanki ugotowanej ciecierzycy
- ½ szklanki masła migdałowego
- ¼ cukru z palmy kokosa
- ¼ szklanki mąki z amarantusa*
- 1 łyżka oleju kokosowego
- ¼ łyżeczki sody oczyszczonej
- ½ łyżeczka proszku do pieczenia
- ½ tabłiczki gorzkiej czekolady
- * Ja sama zmieliłam amarantus, nie jest wtedy on tak drobny jak w przypadku mąki, ziarenka amarantusa są wyczuwalne i przyjemnie chrupią.
- Ugotowaną ciecierzycę rozdrobnić w malakserze. Dodać masło migdałowe, cukier z palmy kokosa, olej kokosowy, sodę oraz proszek do pieczenia, ponownie zblendować. Dodać mąkę z amarantusa i chwilę blendować. Ciasto powinno zmienić się w ładną, elastyczną kulkę. Na koniec dodać drobno pokrojoną czekoladę i wmieszać.
- Formować kulki o wielkości orzecha włoskiego i układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Kulki spłaszczyć tworząc ładny okrągły ciasteczkowy kształt.
- Piec około 10-15 minut w temperaturze 180 stopni. Jeśli będziemy piec dłużej ciastka będą bardziej chrupiące. Ale nie warto piec ich jednak zbyt długo, żeby nie były suche.

najchętniej już bym je zrobiła!