Jeśli chodzi o odżywianie to w mojej opinii nie ma nic lepszego niż codzienna zdrowa dieta, która jest urozmaicona, dostosowana do naszych preferencji i tego czego domaga się nasz organizm. Oczywiście umiar ale i przyjemność z jedzenia w gronie rodziny i przyjaciół.
Niejednokrotnie już pisałam o tym że nie ma jednej uniwersalnej “diety” czy sposobu odżywiania, który służył by każdej osobie. Jesteśmy różni i lubimy zupełnie inne rzeczy. Tak samo jest z jedzeniem. Jedni nie wyobrażają sobie dnia bez mięsa, dla innych najważniejsze w diecie są warzywa. Jedni uwielbiają mleko i mogą je pić codziennie, innym “zdrowe mleko” będzie szkodzić. Dlatego warto jest obserwować swoje ciało i zwracać uwagę na to co jemy i jaki to ma wpływ na nasze zdrowie i samopoczucie.
Dlaczego więc będąc zwolenniczką takich idei zdecydowałam się na przeprowadzeniu na sobie i na dwóch bliskich mi osobach Detoxu? Wszak głodówki, sokoterapie i inne tym podobne rewelacje są dla mnie ABSURDALNE!?
Moja siostra prosiła mnie od jakiegoś czasu, o przygotowanie dwu lub trzydniowej diety sokowej. Mimo codziennej aktywności, mimo tego że sposób jej odżywiania zmienił się przez ostatni rok o jakieś 360 stopni, ostatnimi czasy czuła się niestety nieco gorzej… senność, bóle mięśni, pleców, wzdęcia i inne takie nieprzyjemne dolegliwości. W diecie sokowej szukała więc magicznej poprawy…
Nie udało się jej jednak namówić mnie na tego typu działania. Młoda, aktywna mama, która przez większość doby musi biegać za dwójką rezolutnych dzieciaków potrzebuje JEDZENIA! Może inni tak nie mają, ale kiedy ja w ferworze licznych codziennych obowiązków nie zjem przykładowo drugiego śniadania o określonej godzinie to kąsam jadem! Choć z natury jestem miła i uprzejma to na głodzie potrafię zamienić się w potwora. Zresztą zauważyłam, że mój mąż też tak ma!
Choć jedzenie i odżywianie leży w kręgu moich najszczerszych zainteresowań i nieustannie kształcę się w tym kierunku to podkreślam, że nie jestem dietetykiem. Dlatego prośby mojej siostry skłoniły mnie ku temu, żeby nieco bardziej zrozumieć pojęcie detoksu i jego wpływu na zdrowie. Po krótkim riserczu w necie postanowiłam postawić jednak na jakąś solidną literaturę w tym zakresie. Sięgnęłam po książkę Marka Zaremby “Jaglany Detoks”, którą tak naprawdę kupiłam już jakiś czas temu, niejednokrotnie z niej korzystałam i czytałam, ale jakoś nigdy nie przekonałam się do przeprowadzenia 7 dniowego detoksu do którego zachęca autor.
Bez względu jednak na to czy zamierzacie przeprowadzić na sobie taki detoks czy też nie, książkę Wam bardzo polecam. Oprócz wielu świetnych przepisów znajdziecie tu bowiem informacje dotyczące wpływu poszczególnych produktów spożywczych na nasze zdrowie, autor wyjaśnia również pojęcie równowagi kwasowo-zasadowa, czy pisze o roli jaką w naszym zdrowiu odkrywają jelita. W książce poruszone są również kwestie duchowe, czy te dotyczące stresu, odpoczynku i pracy. Przyznam, że tak kompleksowe podejście do zdrowego stylu życia jest dla mnie bardzo przekonujące.
Choć na co dzień jem zdrowo i z umiarem to czasem pozwalam sobie na mniejsze lub większe grzeszki, dodać do tego stres, jedzenie w pośpiechu i tak o to powstaje mieszanka wybuchowa prowadząca do wzdęć, zaparć, bólu brzucha, pleców, rozdrażnienia i wielu innych nieprzyjemności. I choć firmy farmaceutyczne z pewnością znalazłyby na to wszystko odpowiedź w postaci mniejszej lub większej pastylki to o wiele bardziej racjonalnym rozwiązaniem wydaje się dla mnie poszukanie odpowiedzi na to wszystko w naszym stylu życia. Nie oszukujmy się ta droga jest zdecydowanie dłuższa i trudniejsza, farmaceuta w zaledwie kilka minut napełniłby nam reklamówkę różnymi suplementami, tabletkami i maściami, które być może pomogłyby nam od ręki, dlatego tak wiele osób wciąż jednak wybiera tą drogę. Wybór należy do nas.
Tak więc ostatecznie zdecydowałam się zrobić sobie, siostrze i mamie taki detoks. Ostatecznie ze względu na wynikłe w tym czasie sprawy nie trwał on jednak 7 a 3 dni. I choć bardzo żałuje że nie miałam możliwości przeprowadzić książkowego detoksu to powiem Wam szczerze, że takie 3 dni to już jest całkiem dobry wstęp!
Co było dla mnie najtrudniejsze przez te 3 dni?!
- Brak kawy!
Człowiek nie zdaje sobie sprawy jak silnie potrafi się uzależnić od kawy póki mu jej nie zabiorą! Haha! Kawa to taki mój rytuał… po śniadaniu mała kawa na przebudzenie i po obiedzie druga kawa z mężem w ramach poobiedniej siesty. Trzy dni bez kawy były dla mnie naprawdę trudne.
- Nie podjadanie!
No co tu dużo mówić, uwielbiam jeść, dlatego każda moja wizyta w kuchni łączy się z wrzuceniem czegoś na ząb! A tu detoks i zakaz!
- Uczucie głodu.
Gdy przygotowywałam strategię detoksu, opracowywałam przepisy i menu na kolejne dni, wydawało się mi że przy takiej ilości jedzenia nie powinnam być głodna. Wprawdzie menu które przygotowałam nie zawierało praktycznie w ogóle białka zwierzęcego ( jedynie w 3 dzień detoksu- ryba), to uwzględniało białko pochodzenia roślinnego w postaci soczewicy, ciecierzycy, czy pestek dyni, oraz zdrowe tłuszcze w postaci oleju kokosowego. Myślę jednak że to kwestia wyłączenia z diety produktów które jadłam na co dzień. Brak kawy, brak jakiejś małej przekąski po obiedzie, spowodowały że odczuwałam głód silniej niż zwykle. Myślę poza tym że to bardziej brało się z głowy niż z fizycznego głodu.
Jakie pozytywne aspekty detoksu zauważyłam po i w trakcie trwania detoksu?
- Płaski brzuch! I to już po pierwszym dniu detoksu
Mimo tego że jestem aktywna i ćwiczę 4 razy w tygodniu, zawsze mam jakieś “ale” w kwestii swojego brzucha. Łatwo zgonić to na dwie ciąże i wiek, ale tak naprawdę wiem, że winowajcą w głównej mierze jest to co znajdzie się na moim talerzu. Lekkostrawna dieta, bez cukru i mącznych produktów sprawiła że już po pierwszym dniu detoksu miło było popatrzeć na swój własny brzuch.
- Waga w dół
To normalne że przy tego rodzaju diecie pozbywamy się zastojów wody, więc waga szybko spada w dół. W ciągu 3 dni mogą to być nawet 3 kg! I choć wiadomo że cyfry na wadze nie są najważniejsze, to jeśli borykamy się z otyłością to te cyfry potrafią nieźle zmotywować. Ja u siebie zauważyłam że obrzęki twarzy czy nóg które często u siebie zauważam np rano, były dużo mniejsze.
- Skóra lepiej nawilżona
W czasie detoksu pijemy dużo wody, do tego zielona herbata, ziołowe napary. Już po trzech dniach zauważyłam, że moja skóra jest o wiele lepiej nawilżona.
- Ogromna motywacja, chęć zmiany na lepsze
Kiedy robimy coś dla siebie i widzimy że to przynosi nam zadowalające rezultaty, zazwyczaj chcemy więcej, więc przygoda nie kończy się na detoksie, a tak na prawdę dopiero się zaczyna. Jeśli coś przekona nas do zmiany stylu życia na lepszy to warto to zrobić!
Jak przygotować się do detoksu?
- Wybrać jak najlepszy ku temu czas. Czyli wtedy kiedy możemy zwolnić, mamy więcej czasu, mniej stresu na głowie i nie zbliżają się urodziny cioci Halinki. Jak widzicie punkt nr 1 u mnie runął, dlatego było 3 a nie 7 dni.
- Dowiedzieć się więcej na temat detoksu, np. z książki “Jaglany Detoks” autorstwa Marka Zaremby, lub innej fachowej literatury.
- Opracować dokładny jadłospis na kolejne dni i zrobić zakupy, zaopatrzyć się w wodę. Jeśli to możliwe przygotować niektóre potrawy lub np. ugotować kaszę już dzień wcześniej. Później przeczytacie o tym jak ja wszystko zorganizowałam żeby maksymalnie zaoszczędzić czas.
- Poinformować o naszym detoksie bliskich, żeby nie utrudniali nam zadania, albo najlepiej namówić kogoś z bliskiego otoczenia do zrobienia detoksu razem. Mówię Wam w grupie siła!
- Zaplanować również detoks naszego umysłu. Na te kilka dni pozbyć się wszelkich złych myśli, odpocząć od komórki, komputera i telewizora, przebywać dużo na świeżym powietrzu i aktywnie spędzać czas. I to jest chyba jeszcze trudniejsze niż sama dieta.
Jak już pisałam wcześniej swój 3 dniowy detoks opracowałam na podstawie książki “Jaglany Detoks” Marka Zaremby i tam znajdziecie dużo więcej informacji na temat tego detoksu np. lista produktów wykluczonych w programie, czy przeciwwskazania do przeprowadzenia detoksu, oraz mnóstwo różnych przepisów. Poniżej przedstawiam Wam moje 3 dniowe menu, oraz odnośniki do wszystkich przepisów.
Jak możecie zauważyć niektóre potrawy się powtarzają. A to dlatego że chciałam zaoszczędzić trochę czasu. Detoks rozpoczął się w poniedziałek, więc już w niedzielę ugotowałam taką porcję kaszy jaglanej, żeby starczyła na 3 dni detoksu. Jeszcze wtedy myślałam że detoks będzie trwał 7 dni i na kolejne dni zaplanowałam gotowanie amarantusa, quinoa czy kaszy gryczanej, żeby przełamać jaglaną rutynę. W niedzielę ugotowałam również zupę makrobiotyczną i przygotowałam puddingi jaglane na śniadanie. W poniedziałek wieczorem ugotowałam natomiast gulasz, żeby był już gotowy na kolejne dni. Pozostałe potrawy przygotowywałam raczej na bieżąco.
W pierwsze dwa dni detoksu drugie śniadanie stanowiły soki owocowo-warzywne. To tak żeby siostra była szczęśliwa, jednak przyznaję poległam, nie cierpię myć tego ustrojstwa i w 3 dzień detoksu już soku nie było. Oczywiście dobre, świeże, sklepowe soki owocowo- warzywne też dadzą radę. Albo po prostu porcja owoców i warzyw.
Jeśli macie już jakieś doświadczenie w sprawie detoksu, albo znacie jakąś inną fachową literaturę w tym temacie to piszcie śmiało, chętnie dowiem się czegoś nowego.
Witam,postanowilam rozpoczac detox jaglany.Dzis jest 3 dzien.Jem dokladnie to co w jadlospisie pije ok 3 litry wody nie podjadam.Moj brzuch spuxhl jak balon, zaczynam miec zawroty glowy i mam problem z wyproznianiem a przed detoxem tego nie bylo, jest mi potfornie zimno- ogrzewani wlaczylam na full.czy to normalne i co robic?czy powinnam przerwac detox?Pozdrawiam
Bozena, niestety nie znam całej sytuacji, czy jesteś osobą zdrową, czy cierpisz na jakieś schorzenia, w jakim jesteś wieku, jak wyglądała twoja dieta przed detoksem itp. Najbezpieczniej będzie jednak przerwać detoks! Uczucie zimna i zawroty głowy mogą być związane z obniżeniem dziennej ilości kalorii. Nie można ignorować objawów o których piszesz. Przerwij detoks zachowując zdrową dietę i obserwuj czy objawy ustępują. Pozdrawiam i życzę dużo zdrowia